Andrea Galler napisał:

W każdej odpowiedzi było odwołanie do § 13.3 Rozp w sprawie nadania uprawnień. Otrzymałam zwrot wszystkich złożonych dokumentów wraz z dziennikiem. Napisałam o zwrot kosztów i dostałam zwrot tego co zapłaciłam -190 zł za część wstępną postępowania kwalifikacyjnego.
 

Dostała zwrot tego co zapłaciła - 190zł. A zapłaciła za część wstępna i sprawdzająca. Więc odliczyli sobie za część wstępna i resztę oddali. Postępowanie się odbyło :)

No, tak... Minus, czy myślnik... 

I cała radość prysła... 
Wobec tego, postępowanie musiało zakończyć się DECYZJĄ.

Ja bym się trochę zdenerwował, gdybym sumiennie odbywał praktykę zawodową, skrupulatnie i zgodnie z przepisami ją dokumentował, uzyskawszy niezbędne podpisy - a nagle jakiś "gumiś" mi to wszystko odrzucił powołując się na bliżej nie określone "informacje" pozyskane przy swawolnym operowaniu moimi danymi osobowymi i rzekomo wynikające z dokumentów, których nie byłem autorem, nie miałem ŻADNEGO wpływu na ich treść, nie mam ŻADNEJ możliwości wyegzekwowania zamieszczenia w nich konkretnych zapisów, bo w ogóle nie byłem w tamtym postępowaniu stroną, a nawet nie mam prawa wglądu do tych dokumentów poza zgłoszeniem pracy, którego i tak nie mogę dokonać, bo przecież nie posiadam uprawnień.
A jeszcze chodzą po ludziach takie przypadki, jak chociażby głupia literówka...

Oj, BARDZO bym się zdenerwował... I zażądał szczegółowych wyjaśnień.
Dlatego tak dopytuję.

Theo napisał:

No, tak... Minus, czy myślnik... 

I cała radość prysła... 

Wobec tego, postępowanie musiało zakończyć się DECYZJĄ.

Ja bym się trochę zdenerwował, gdybym sumiennie odbywał praktykę zawodową, skrupulatnie i zgodnie z przepisami ją dokumentował, uzyskawszy niezbędne podpisy - a nagle jakiś "gumiś" mi to wszystko odrzucił powołując się na bliżej nie określone "informacje" pozyskane przy swawolnym operowaniu moimi danymi osobowymi i rzekomo wynikające z dokumentów, których nie byłem autorem, nie miałem ŻADNEGO wpływu na ich treść, nie mam ŻADNEJ możliwości wyegzekwowania zamieszczenia w nich konkretnych zapisów, bo w ogóle nie byłem w tamtym postępowaniu stroną, a nawet nie mam prawa wglądu do tych dokumentów poza zgłoszeniem pracy, którego i tak nie mogę dokonać, bo przecież nie posiadam uprawnień.
A jeszcze chodzą po ludziach takie przypadki, jak chociażby głupia literówka...

Oj, BARDZO bym się zdenerwował... I zażądał szczegółowych wyjaśnień.
Dlatego tak dopytuję.
 

Niedopuszczenie do egzaminu (między innymi z tego właśnie powodu) kończy się decyzją. Najpierw jest zawiadomienie na email, później pocztą przychodzi decyzja. To jest normalne postępowanie administracyjne.

Nie warto dyskutować z przepisami. Może nam się to nie podobać ale prawo tak stanowi 

Nie stanowi. Każdy prawnik Ci powie, że udowodnienie drugiej stronie, iż fakt na który się  powołuje z pewnością NIE ZAISTNIAŁ jest możliwe tylko w wyjątkowych przypadkach i nawet wtedy jest zadaniem wyjątkowo karkołomnym, natomiast co do zasady - w ogóle niemożliwym do przeprowadzenia.
A ciężar dowodu, że informacje podane w dzienniku nie odpowiadają prawdzie spoczywa tutaj na organie.

Ale dalej nie rozumiesz:
Organy działają w granicach prawa (co wynika z konstytucji).
Są przepisy że masz być wpisany w sprawozdaniu jeżeli bierzesz udział w pracy nawet jako obserwator, praktykant - ktokolwiek. (§ 37 pkt 5 standardów). Jest to narzucone, nie jest to dowolnością.
Więc jeśli Cię w tym sprawozdaniu nie ma to o jakim udowadnianiu mowa? Jeśli nie ma Cię w sprawozdaniu to znaczy że udziału w pracach nie brałeś.

Tak jak mówię, nie podoba mi się taka wykładnia prawa, ale nie można zaprzeczyć, że daje to GUGIKowi dużo pole manewru w tej kwestii w dość łatwy sposób.
 

Jeśli nie ma mnie w sprawozdaniu, to znaczy jedynie tyle, że nie zostałem tam wpisany, być może przez omyłkę, literówkę itp. W oparciu o te przepisy można co najwyżej zarzucić kierownikowi nie ujęcie w sprawozdaniu wszystkich osób biorących udział w pracy, co - jak już wspominałem - jest okolicznością nie mającą żadnego znaczenia prawnego. A ponadto przepisy nie przewidują żadnej możliwości "sprostowania" treści operatu przyjętego do zasobu.

Wykonywanie przez kogoś pracy jest FAKTEM, natomiast zarzut nie wykonywania pracy jest jedynie TWIERDZENIEM co do faktów, a obowiązek udowodnienia twierdzeń spoczywa na stronie twierdzącej. Tak właśnie działa Państwo Prawa, a nie jak się to rozmaitym przemądrzałym osobnikom wydaje.

I zupełnie mnie nie obchodzi, z czym się zgadzasz, albo nie zgadzasz - zwracam uwagę na kwestie, które komuś mogą pomóc i będzie potrafił zrobić z nich użytek 

Witam, 
Mam pytanie, czy wiecie czy jest jakiś termin ważności uzupełnionego dziennika praktyki zawodowej?  W zależności od pierwszego wpisu roboty geodezyjnej, ostatniego wpisu czy też ogólnie? 
Dziękuje 

„3. Praktyka zawodowa jest uznawana, jeżeli została rozpoczęta i zakończona w okresie 15 lat przed dniem złożenia wniosku.”